Tytuł: MAO
Autor: Rumiko Takahashi (Ranma 1/2, InuYasha, Kyoukai no Rinne)
Wydawca: Shogakukan
Ilość tomów: 8+
Status: wychodzi
Anime: brak
Gatunki: shounen, drama, romance, school life, fantasy (według Baka)
Opis: Młoda dziewczyna, Nanoka Kiba, 8 lat wcześniej niemalże zginęła w wypadku w którym życie stracili jej rodzice, jednak przeżyła ze względu na pewne niewytłumaczone jak dotąd okoliczności. Od tamtej pory widzi więcej niż jej koleżanki i zdarza jej się brać udział w różnych dziwnych wydarzeniach. Pewnego dnia znajduje przejście między swoimi czasami a erą Taisho, gdzie też poznaje tajemniczego, dzierżącego miecz chłopaka o imieniu Mao. Podróżuje on w celu odnalezienia osoby, która nałożyła na niego klątwę za pomocą Kociego Demona. Chłopak z jakiegoś powodu sądził, że Nanoka jest duchem, a ona sama ma nadzieję, ze Mao pomoże jej wytłumaczyć tajemnicę swojej niemalże-śmierci i tego, dlaczego teraz jest inna od swoich rówieśników.
Moja opinia: Prawda jest taka, że mangę można po prostu przyrównać do pozostałych mang pani Takahashi, zwłaszcza InuYashy (bardziej kojarzy mi się z InuYashą niż Kyoukai no Rinne). Kto zna jej twórczość to najpewniej jest w stanie już po tym opisie wyrobić sobie pewien obraz historii. Postanowiłam jednak zaproponować ten tytuł, gdyż spodobał mi się bardziej od Kyoukai no Rinne. MAO ma, jak na razie, 12 rozdziałów i wyszedł już (albo ma wyjść niedługo) pierwszy tom, ogólnie manga jest świeża bo zaczęła wychodzić w tym roku. Łączy w sobie elementy charakterystyczne dla mang tejże autorki, aczkolwiek dwójka głównych bohaterów wydaje mi się bardzo spokojna. Mao daleko jest do furiata jakim był InuYasha, jest bardzo skupiony na swoim celu, jest także lekarzem (albo czymś na rodzaj lekarza, tak czy inaczej zna się na leczeniu), jest bystry i ciężko go wyprowadzić z równowagi. Nanoka natomiast... ciężko powiedzieć coś więcej na jej temat po tych tylko 12 rozdziałach, ale jest odważna, zdeterminowana i ma silną wolę, jakoś polubiłam ją bardziej od Sakury ale mniej od Kagome. Świat fantasy charakterystyczny dla pani Takahashi, także pewna doza brutalniejszych scen (autorka nigdy nie bała się rysowania trupów albo jakiś youkai).
Wiem, że z czasem jest chyba coraz mniej fanów twórczości tej autorki, zwłaszcza po Kyoukai no Rinne które było trochę, no... nudne x___x ale pierwsze 12 rozdziałów MAO mi się całkiem podobało więc myślę, że nic mi nie szkodzi tej mangi zaproponować.
Pozostałe okładki: