Moje przemyślenia, trochę recenzja:
Nie tak dawno temu,
w znanej galaktyce
Drogi Mlecznej... W bliskim
nam państwie Polskim,
potężne wydawnictwo Egmont,
mangę wydać zechciało...
4 seria Egmontu po ich powrocie do mang. Druga ze świata Star Wars. Cieszy bardzo, że w tym całym natłoku publikacji Gwiezdno Wojennych z ostatnich lat, znalazło się stałe miejsce dla mang. Tym razem historia nie jest adaptacją książki, tylko prawie samodzielnym dziełem komiksowym. Podobnie, jak "Leia: Trzy wyzwania księżniczki", należy do Kanonu. A konkretnie do nowego okresu zwanego Era
Wielkiej Republiki, dziejącego się ok. 200 lat przed wydarzeniami z filmu "Mroczne widmo". Mówiąc szczerze, ta linia czasowa bardzo przypadła mi do gustu. Gdyż dodaje powiewu świeżości i przynosi nowych bohaterów, skostniałej marce zbytnio skupionej na Sadze Skywalkerów. Moim zdaniem, do tej pory powstałe książki i komiksy wprowadzające, były znacznie ciekawsze, niż filmowa Trylogia Sequeli. Głównie dlatego, że były dużo bardziej przemyślane, mimo wyjścia spod rąk wielu twórców. I to zdecydowanie najlepsza rzecz jaka wyszła Disneyowi, po przejęciu marki. Zamiast kolejnych sezonów seriali "Madalorianin" i "Andor", na ich platformie streamingowej. Najbardziej wyczekuję produkcji dziejącej się właśnie w tym okresie - czyli "The Acolyte". Dlatego miałem duże oczekiwania wobec mangi.
► Pokaż Spoiler
Zalecana kolejność czytania, gdyby ktoś pytał.
Po przeczytaniu, jednak moje odczucia trochę się zmieszały. Z jednej strony, jest to zdecydowanie najciekawsza fabuła z dotychczasowych markowych mang Egmontu. Ale z drugiej, żeby w pełni się nią cieszyć, przed lekturą dobrze byłoby znać treść powieści "Światło Jedi"
* i "W ciemność"
**, oraz w mniejszym stopniu "Burza nadciąga"
***. Aby lepiej zrozumieć ogólne tło historii. Z czego wynikła Wielka Katastrofa Nadprzestrzenna i jak wielkie miała skutki? Skąd wzięli się Nihilowie i Drengiry? - na te pytania lepiej znać odpowiedzi. Tym bardziej, że akcja mangi dzieje się praktycznie równolegle z wydarzeniami z tej trzeciej książki. Zatem, historia z mangi uzupełnia książki. Mimo, że ma odrębną główną bohaterkę. To w oderwaniu od nich, sama w sobie nie jest taka ciekawa. Generalnie, poboczny epizod większej całości. Nie zdziwiłbym się, gdyby niektórzy treść tej mangi uznali za zbędny zapychacz.
► Pokaż Spoiler
Manga posiada swój własny otwierający crawl.
Tomik nie zawiera żadnych kolorowych stron. Ale ogólnie kreska wydaje się bardziej mangowa, niż we wcześniejszej serii o Lei. Autorka rysunków aż tak bardzo nie stara się upodobnić do zachodniego stylu, i jest bardziej wierna duchowi mangowemu. Co ciekawe, tomik składa się tak naprawdę z 2 rozdziałów. Z czego ten drugi, jest uzupełniającą historią dodatkową, rysowaną jeszcze przez kogoś innego - bliżej nieznaną mi Nezu Usugumo. Główny wątek skupia się na przedstawieniu nam nowej postaci - Lily Tory-Asi. Młodej rycerki Jedi, posługującej się dwoma mieczami świetlnymi stylizowanymi na katany. Jej zetknięciu z Drengirami i knowaniami Nihilów.
Do minusów zaliczyłbym ogólną długość mangi - główna historia tomu pierwszego, to niecałe 120 str. W 2 tomie dostaniemy praktycznie tyle samo... i koniec. Zdecydowanie chciałoby się więcej. Niestety, zapowiadany 3 tom o podtytule "Precedent", okazał się prequelem do przedstawionych tu wydarzeń, z trochę innym zestawem głównych bohaterów. I będzie już częścią II Fazy eventu Wielkiej Republiki. Prawdopodobnie dopiero w III Fazie wrócimy do dalszych losów Lily.
Nie rozumiem też zabiegu oryginalnego wydawcy, żeby zachować zachodnią kolejność czytania (nie jest to lustrzane odbicie). Oczywiście jasne jest, że manga powstała na zamówienie amerykańskiego VIZ, z pominięciem rynku japońskiego. Ale chyba w dzisiejszych czasach japoński sposób czytania "od prawej do lewej", na tyle dobrze przebił się do świadomości ogólnej, że było to zbędne. Chyba, że to jakiś odgórny przykaz włodarzy Disneya? Starych dziadów i biurokratów, którzy w ogóle nie przyjmują do wiadomości realiów.
Ogólnie, warto sięgnąć. Ale ze świadomością, że to pozycja głównie dla ludzi już zaznajomionych ze światem Wielkiej Republiki. Z tym konkretnym Eventem, niekoniecznie dla każdego miłośnika Star Wars. Disney dostrzegł siłę mangi, jednak trochę słabo wykorzystuje jej potencjał. Mam nadzieję, że w przyszłości, gdy koncepcja przebije się bardziej do ogólnej świadomości mas. Powstanie dużo więcej mangowych historii z tego okresu.
* Właściwie, lektura obowiązkowa. Bo jest wprowadzeniem i takim bazowym łącznikiem ze wszystkimi publikacjami tego eventu. Wyjaśnia też, skąd wzięła się Katastrofa w Nadprzestrzeni, o której mowa na pierwszych stronach mangi.
** W mandze pojawiają się Drengiry. Jednak, jest to już rozwinięcie pomysłu, który wcześniej pojawił się właśnie w tej książce.
*** Więcej o głównych antagonistach, Nihilach.