Ohayo, minna ^^
Jaka podnieta, pierwszy post
Choć może troszku po czasie, bo pierwsza seria Saiyuki została oficjalnie zamknięta, a tom dziewiąty dość dawno wydany... Ale co mi tam! Ten temat jest wiecznie młody, so is Minekura-sensei i szafa gra!
To ja chwilkę sobie jeszcze pomarudzę kim ja w ogóle jestem...
Fanem Saiyuki stałam się o wiele wcześniej, niż Waneko wydało mangę. Tak się złożyło, ze Saiyuki to moje pierwsze anime i do tej pory pozostaje ulubionym tytułem (choć przejrzałam w tym czasie na oczy i troszkę mnie wstrząsnęły niektóre odpały z anime, ale dobra. je się wytnie. Cała reszta jest boska. Z Toshihiko Sekim na czele *.* Gdy tylko słyszy się ten głos, od razu ciarki przechodzą...)... Mogłabym sie dużo rozpisywać. gdy "na żywo" zaczynam gadać, trudno, aby mi się usta zamknęły. Nawet jak oglądam/czytam, to non-stop komentuję
Sama myślałam i myślałam, czy nie napisać by recenzji do Otaku... Ale myślałam, myślałam i Silvera mnie ubiegła. W dodatku, jak już tu jesteśmy...
Silvero, głębokie
ukłony w twoją stronę. Twój artykuł to kawał wyjątkowo dobrze wykonanej roboty! Ujęłaś naprawdę niesamowici to, czym jest Saiyuki. Trudno jest znaleźć odpowiednie słowa opisujące naszą krnąbną czwórkę - tobie się to udało.
Porównując do innych recenzji, twoja była długaśna, ale... przyznaję, że jak dla Saiyuki, to jeszcze za krótka, krótka! Dodałabym jeszcze co nieco, ale zdrowy rozsądek i tak pewnie by krzyczał: STOP! Nikt normalny ci tego nie przeczyta!
Jeszcze raz gratuluję
Co do mangi wydanej przez Waneko - Niesamowite jest jak można zauważyć gwałtowne zmiany stylu Kazui Minekury. Jak poznałam Saiyuki, widziałam jedynie kreskę Reloadową. Zaskoczeniem był pierwszy tom - przecie to była totalnie kreska shojo! Za każdym tomem było lepiej, lepiej... Powolutku ukazywała się kreska, którą tak dobrze znam - co z tego, że co chwilę po oczach waliły strasznie nieproporcjonalne różne części ciała? Czasem była to talia chudsza od nogi bohatera (najczęstsze u Sanzo!), często długaśna ręka czy szyja i krzywa noga. Co mi tam. I wreszcie... Tom dziewiąty... Upragniony tom, gdzie trzeba wysilić mocno oko, aby ujrzeć jakiekolwiek niedoskonałości. Teraz nadal MInekura pnie sie na wyżyny, ale o tym jeszcze nie gadajmy, sza
Jak ktoś spojrzy na ostatni Salty Dog, to zrozumie. Naprawdę, kreska Minekury jest przepiękna. Fascynująca. Urzekająca. Intrygująca. Niepokojąca. Kojąca. Milion innych przymiotników. te postacie żyją. Widzisz blask ich oczu, włosy aż wołają o dotyk, mięśnie zdają się poruszać przy każdym ruchu, każdym oddechu...
także fabuła powiedziałabym... Przeszła okres dojrzewania. Coraz mnieja już naiwnych i kanonicznych kawałków: "idziemy, rozwalamy, rozwalamy bossa, idziemy dalej", które owszem, mają urok i nadają smaczku Saiyuki, ale gdy ich za dużo, to zdecydowanie potrafi się obić na zdrowiu - co nam pokazuje czasem mniej, czasem więcej anime... Nie, Reload w dalszych częściach zagłębia się w naszych bohaterów i nie mam na myśli sekcji ich zwłok, a penetrację umysłów. Kazuya niemalże poddaje ich próbom z których nie zawsze wychodzą zwycięsko, ale za to są sobą i takich ich poznajemy!
Jestem szczęśliwą posiadaczką prawie wszystkich Reload, jakie się ukazały. Tak, stoją równo na półeczce
Mam wspaniałego przyjaciela, który śle mi z Ameryki każdy nowy tom. To właśnie dzięki Saiyuki sie spotkaliśmy w internetowej dziczy, dzięki Saiyuki teraz wymieniamy wspólnie korespondencję i nie tylko, jak widać. Teraz czekam na ostatnio wydany tom 8, który już przeglądnęłam (z czytaniem trudno -.-') po japońsku. I =TUDUDUDM= w nim odkrywamy się tak długo krywany sekret broni Goku, Gojyo oraz mocy Hakkaia! Aż mnie świerzbią paluszki...!
Dobra, dobra, wróćmy do dziewiątego tomu. Fabuła nie była nowością, więc nie będę miała przyjemności komentowania jej "na gorąco" (ta, gorąco byłoby jakiś miesiąc temu, moze więcej o.O)... Za to tłumaczenie... Wiecie co, tym, jako stara wyjadaczka, byłam delikatnie mówiąc... Rozczarowana. Teksty mi nie odpowiadają, ciężko jest wyczuć moment, a "odzywki" bohaterów są jakieś... poplątane i całkowicie nienaturalne. Szczególnie poplątane zdaje się być "To Hold Nothing" przetłumaczone jako "Wszystko jest niczym". Wcześniej, przy Hakkaiu ono także się pojawiło, tylko ze wtedy przybrało postać "Żyj dla samego siebie", a jestem pewna, że było to jedno i to samo... Cóż, jak mój ojciec często powtarza, "Tłumaczenie może być jak kobieta - albo piękne, albo wierne". Co do kobiet to niezbyt mi pasuje, ale cicho. Ważny jest główny sens. Aby dobrze tłumaczyć nie należy wiernie przetłumaczyć słowa. Trzeba poczuć atmosferę panującą w opowieści, wyczuć indywidualny charakter każdej postaci. A tego w przypadku polskiej wersji Saiyuki mi brakuje... No i "WYSZARP", gdy Kamisama... Ten, no, Bóg odpycha Gojyo rulez.
Był też tomik, gdzie na większości stron znajdowało się "Kur*a", "Kur*..." i tym podobne. Ja rozumiem, ze Sanzo-tachi to nie są aniołki, ale istnieją różne przekleństwa, a używając ciągle tego "zawodowego":
1) wprowadza się niezłą monotonię wypowiedzi
2) Samo to słowo traci na znaczeniu. Moim zdaniem jest to mocne przekleństwo, zaarezerwowane to najwyższych... uniesień emocjonalnych. Gdy je używasz jak rozdepczesz robaka to potem, jak cie zabijają traci ono na sile. Łapiecie, o co mi biega?
Tak samo te wszystkie "Tsk" Sanzo pozamieniane na "Kur*..." Jakoś mi się zdawało, że ma to nieco inne znaczenie...
Przez to tłumaczenie do tomu dziewiątego wdarł się POWAŻNY błąd i myślę, że ktoś powinien Waneko o tym zawiadomić. Otóż na stronie *zerka* 111 pojawia sie tekst Sanzo "Ty jesteś Ukoku". BŁĄD, moi drodzy. Kamisama... Tfu, Bóg to żaden Ukoku! E-e! To nie było żadne "jego imię" tylko imię jego mistrza! Ten czarnuch, Nii to Ukoku Sanzo. Możliwe, ze przyjał imię Sanzo, ale nie mam mowy o Ukoku. Ta część jest inna dla każdego Sanzo, np. jest Genjo Sanzo, jego mistrz zaś był Koumyou Sanzo... Brak podobieństwa. I z tym mogą właściwie być problemy. Duże. Bo samo imię Ukoku to, jak dobrze mi ię zdaje, odgrywa dużą rolę w Reload... Ale sza! Bo to już spoiler będzie
A'propo jeszcze znamienia Kamisamy... Boga, kurdę! Przepraszam, nie mogę się przestawić na polską wersję ^^' Podejrzewacie jakieś przygody, tajemnice... Nie. To jest zwykły 'birthmark', po polsku znamię czy tam piętno przyrodzone... Takie wiadomości pochodzą z Saiyuki Trivia. Nawet mogę zaryzykować, ze jest to
Nevus flammeus - takie np. jak ma Gorbaczow na głowie, jak ktoś chce porównać ^^ Zainteresowanych tym tematem zaprawszam na angielską Wikipedię. Natomiast powód, czemu młody Kamisama miał zakryte oko był prosty - wstydził sie tego, był przez to uznawany za gorszego, chciał to ukryć. Jest zaznaczone, że takie znamię może się odbić na emocjonalnej i socjalnej naturze człowieka... W przypadku Kamisamy wyszło - on rozpaczliwie szukał ukojenia, znalazł w Ukoku i dlatego był mu tak bezgranicznie oddany. Był dla niego naprawdę Bogiem, który pokazał mu szczęście, poczucie bezpieczeństwa i... zabawę, której nigdy nie miał dość. Ale pozornie - okazuje się, że nawet Kamisama był dla Ukoku tylko eksperymentem, zabaweczką...
Dodatkowo pewnie wszyscy zwróciliście uwagę na wzmiankę o musicalu Saiyuki pojawiającą się w artykule Silvery... Osobiście śledzę każdy kroczek tego przedsięwzięcia - na stronie można znaleźć mnóstwo nowinek, ale głównie zdjeciowych, bo strona po japońsku ,a ja o moim japońskim to wspominałam... -.-'
Tu macie Sanzo-ikkou już gotowych No cóz, nie jest najgorzej, ale bosko też raczej nie jest, jezeli bysmy o cosplayu mówili Stroje Bleacha podobały mi się owiele bardziej, były takie... naturalne, te są wyjątkowo sceniczne... W dodaku Hakkai zawala w skórzanym wdzianku! o.O nasz Hakkai w skórze? Ja rozumiem i wiwatuję skórzane gacie Gojyo, ale Hakkai...?
Tu mamy resztę. Nie jest źle, nie jest źle, oprócz tego, ze Kanzeon nie mogę jako faceta przetrawić (tak! facet w kiecce! Kiedy ja zawsze mimo jej wiszącego czegoś bardziej za babę uważałam...!
) i w dodatku wygląda na trochę tak... niedzisiejszą. Ubzdryngoloną, delikatnie mówiąc
Resztę możecie ujrzeć w zakładce CAST. Jakie wrażenia? Ja nie mogę się doczekać aż ktoś tak miłosierny da na internet albo od razu na YouTube... Ciekawią mnie głosy, aranżanca. Dla mnie najlepsi jak na razie są... Gojyo, Jiro i Shuei
Ale to może dlatego, że dla np. Sanzo naturalnie stawiam wyższe wymagania... xD
O! I a'porpo prac - Troszkę sie robiło
Właściwie najchętniej Sanzo-tachi rysuję... Tylko, ze jestem za leniwa (zabiegana xD), żeby cos powstawiać...
Właściwie jedno z nowszych to
takie małe urasai (strona 1, link do 2 jest w komentarzu), ale to i tak jest z końca zeszłego roku... Moze jak coś innego wstawię to dam znać... Bo robiłam już i figurkę Sanzo, i pluszowego Hakkai... Cóż, zabijcie.
A macie jeszcze kilka swoich prac oprócz tego, co w tomie widziałam? :]
P.S. Co się, do diaska dzieje z profilem? Ja chcem mojego avatara, a tu nico!