Dobre i złe wieści…

Kochani,

mamy dla Was dwie wiadomości: jedną dobrą, jedną złą.

Zła jest taka, że niestety dziś nie będzie premiery Plunderera. Tomiki dotrą do nas w poniedziałek 25 lutego. Uruchomiliśmy ponownie przedpłaty, które możecie zamawiać tutaj: KLIK

Bardzo przepraszamy! 🙁

A dobra wiadomość (która również dotyczy tej serii) jest taka, że w końcu mamy akcept na dodatek do pierwszego tomu tej serii! 😀 Mamy nawet wydrukowany próbny egzemplarz 😀

Będzie to magnesik o wymiarach 9×6 cm 😀

6 odpowiedzi na “Dobre i złe wieści…”

  1. Max pisze:

    Naprawdę złe wiadomości, drogie Waneko są takie, że jesteśmy w tyle nie tylko za USA, ale nawet za Europą. Rumiko Takahashi dostała właśnie kolejną nagrodę, Viz wydaje nową wersję Urusei Yatsura, a wydawnictwo mangowe, które istnieje u nas już 20 lat wydało cokolwiek od tej autorki? Zero.
    Za to co chwilę ogłasza kolejne, mierne shoneny, oraz bl.
    Brawo Wy.

    • Demon pisze:

      Bo należy się cieszyć, że w ogóle jakieś mangi są wydawane w Pl xD
      A tak na serio, to argumenty Waneko przeciw wydawaniu mang Takahashi są takie – bo nie są nowee , bo kreska jakaś tam nie takaa, bo młodsi czytelnicy nie znają tych tytułów, oraz ilość tomów.
      Bzdury kompletne. Takie Ayako, które zostało ostatnio ogłoszone, jest starsze od chyba wszystkich mang Takahashi, kreskę ma specyficzną (żeby nie powiedzieć okropną) i jakoś może być wydane w wersji omnibusa (a tą mangę kupi może kilka osób).
      Nieprawdą jest też to, że nastolatki nie znają np. Ranmy, czy Inuyashy (większość kupujących mangi to jednak dorośli, pracujący fani, tak btw), kreska jest ładna, a historie dla każdego.
      Ale jak się nie chce czegoś wydać, to się zawsze znajdzie jakąś wymówkę i głupie tłumaczenie.
      Nie ma co czekać, kolego, tylko kupować po angielsku, czy w jakimkolwiek innym języku.
      A wydawnictwa pl niech sobie wydają te gnioty dla nastolatków i tyle.

      • Mr.Chiquita pisze:

        Dajcie sobie spokój z tym spamem o mangi Rumiko Takahashi. Co z tego, że w USA ją cały czas wydają, skoro w Polsce się nie sprzedała? Fakty są takie, że Takahashi spowodowała wycofanie się Egmontu z mang. Czyli, największego wydawcy komiksowego w Polsce. To jest bardzo solidny argument nie do obalenia.

        • Demon pisze:

          Drogi Kolego. Nie ma tu żadnego spamu, jedynie zwykły komentarz wk* klienta.
          Co, nie można? Ja nie kupowałem wydań “mang” Egmontu i tego innego wydawnictwa (jak mu tam było) bo to był szajs, wydany byle jak, jak tanie gazety, czy komiksy typu zeszytowego – i znam wiele osób, fanów Takahashi, które również tego syfu nie kupowały, tylko czekały, aż ktoś to u nas wyda porządnie i dobrze.
          Nie doczekaliśmy się, zatem kupujemy te, jak i inne mangi po angielsku (chyba, że ktoś zna inne języki, to w innych), bo u nas sprzedają się tylko gów* shoneny, oraz bl dla patonastolatek.
          Zero problemu. Ja będę nadal kupował za granicą, skoro polscy wydawcy mają gdzieś 60% swoich klientów. Niech tracą. Pozdro.

          • Mr.Chiquita pisze:

            Jest spam, bo piszesz w kółko to samo. 😛

            Standard wydawania Egmontu był taki sam, jak jego niemieckiego oddziału. I innych wydawców zachodnich z tamtego okresu. Warto przypomnieć, że wtedy jakość mang Waneko była zbliżona. Nie używali białego papieru, tylko szarego. Mieli nawet mniejszy format niż Egmont. Odróżniała ich tylko obwoluta. Jakość tłumaczeń delikatnie na korzyść Egmontu.

            I o jakie “inne” wydawnictwo chodzi? Mandragorę? Akurat oni mieli wyższy standard wydań od obecnego Waneko. Większy format, taki jak ma Studio JG. Jakość tłumaczeń, co najmniej dwie klasy wyżej. Był biały papier.

            Chyba, że mowa o Kasenie? Tylko, że oni nie wydawali mang, tylko manhwy. W dodatku oni również używali białego papieru. I mieli większy format od Waneko.

            O prehistorii typu TM-Semic nie warto pisać. Bo to kompletnie inne czasy i inna moda (zeszytówki były wtedy standardem).

            Ale wracając do Takahashi. Ja wydanie Egmontu kupowałem. Mam je do dzisiaj. Skoro ty nie i twoi znajomi też nie, to już wiadomo przez kogo się wycofali. 😉 Lepszego wydania raczej się nie doczekacie. Ten system nie działa tak, że wystarczy podwyższyć standard wydania i już się sprzeda. Nie. To nie jest decydujący czynnik, z powodu którego ludzie kupują mangi.

            Poza tym, cały czas uderzasz pod zły adres. Większe szanse na wydanie coś Takahashi są u Studia JG i JPFu. SJG może trochę mniejsze, gdyż już ruszyli podobną serię do Ranmy. I chyba “Miłość, jenoty…” niezbyt im się sprzedaje, zważywszy na wyciągany do maksimum tryb wydawania.

            I jeszcze jedno. Gdyby nie te znienawidzone nastolatki, rynek mangowy w Polsce byłby znacznie skromniejszy. To oni głównie kupują mangi. I dzięki nim Waneko od czasu, do czasu może pozwolić sobie na jakiegoś klasyka. Czytelnicy kupujący klasyki, to na pewno nie 60% klienteli. Wyciągnąłeś tę liczbę z kapelusza. Żadnego pokrycia w rzeczywistości. Patrząc na portfolio wszystkich wydawców ogółem, to mniej niż 10% polskiej oferty. Gdyby było inaczej, tak jak ty chcesz, te proporcje wyglądałyby zupełnie inaczej.

            Specyfika polskiego rynku jest inna od angielskiego, niemieckiego, czy francuskiego. Nie należy o tym zapominać. Sprzedaje się BL, to wydają BL. Na Pyrkon ogłoszono przynajmniej 6 seinenów i kilka josei, więc nie tylko shouneny. 😛

  2. Doraemon pisze:

    “skoro polscy wydawcy mają gdzieś 60% swoich klientów. Niech tracą.”

    To niezłe 60% klientów… jak 90% czytelników mongolskich kolorowanek w Polsce kupuję takie ambitne tytuły jak Kuroshit.

Skomentuj Demon Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.