Wielki wywiad z Waneko

Kochani!

Dostaliśmy od Was naprawdę dużo pytań, niektóre bardzo nas zaskoczyły. Wszystkich wyszło aż trzydzieści! Dziękujemy Wam za udział i zainteresowanie, jest nam naprawdę bardzo miło 🙂

Tak jak obiecaliśmy, przeprowadziliśmy wybory na najlepsze pytanie. Było naprawdę trudno, dlatego zdecydowaliśmy się nagrodzić dwie osoby. Bartłomiej M. otrzyma “główną” nagrodę, jako że był autorem dwóch pytań, które wyjątkowo przypadły nam do gustu. Do Anny J. powędruje nagroda za “drugie miejsce” 🙂 Do zwycięzców napisaliśmy już wiadomość z prośbą o adres do wysyłki upominków.

1. Kto wpadł na pomysł założenia wydawnictwa i co ją/go ku temu skłoniło?
Na pomysł założenia Wydawnictwa wpadli Państwo Aleksandra i Ken’ichiro Watanuki. Skłoniła ich do tego miłość do mangi, przekonanie, że powinno się rozpropagować dobry japoński komiks na polskim rynku oraz fakt, że istniało w owym czasie na naszym rynku pole do rozwoju takiej działalności. Zachęciły ich ponadto sukcesy wydawnictwa JPF, które Pan Shin Yasuda założył nieco wcześniej, a które z powodzeniem wydawało już np. „Czarodziejkę z Księżyca”.

2. Na pewno pamiętacie początki Waneko. Na pewno nie wszystko poszło po Waszej myśli. Co sprawiło Wam najwięcej trudności przy stawianiu pierwszych kroków na polskim rynku?
Trudności było wiele: od przygotowania do druku (okazało się, że zwykłe z pozoru czarno-białe mangi nie są tak łatwe w przygotowaniu, jak nam się z początku wydawało), poprzez sam proces druku (wybór odpowiedniej drukarni – pierwsze nasze książki były tak źle sklejone, że część nakładu się rozpadała, zresztą z drukarniami niekiedy mamy kłopoty do dziś), były problemy z dystrybucją (głównie chodziło o kioski). Mieliśmy też sporo trudności z dogadaniem szczegółów akceptacji wersji polskiej ze stroną japońską. Okazało się (w wielu wypadkach nie zmieniło się to do dziś), że nie mamy takiej dowolności w przygotowywaniu polskich okładek np. czy obwolut, jak mają wydawcy zachodni lub amerykańscy. Największym problemem było i wciąż jest dobieranie tytułów na rynek polski. Bardzo często okazuje się bowiem, że to, co dobrze sprzedaje się w Japonii, na naszym rynku chwyta słabiej albo w ogóle jest wtopą. Po dziś dzień zdarza nam się tracić, jeśli nasz wybór okazuje się nietrafiony. Cóż… taki los wydawcy.

3. Jak bardzo zmienił się skład Waneko na przestrzeni ostatnich lat?
To zależy, co mamy na myśli mówiąc o „ostatnich latach” 🙂 Na pewno jest nas dużo więcej – sporo osób współpracuje z nami zdalnie. Mamy więcej pracowników w magazynie, w sklepiku, więcej tłumaczy i korektorów. Zaczynaliśmy we trójkę (Państwo Watanuki, Martyna Taniguchi), potem pracowaliśmy we czwórkę, w piątkę, w szóstkę. Przez dłuższy czas było nas mniej niż 10 osób. Z czasem zaczęli dołączać ludzie, którzy interesowali się mangą. Wielu z nich pracowało z nami po kilka lat. Natomiast, czym możemy się poszczycić, trafiali nam się zwykle tacy ludzie, z których pracy byliśmy zadowoleni.

4. Jesteście wydawnictwem, które istnieje od 20 lat. Ile jest obecnie członków, którzy pracują od jego założenia?
Od początku działalności pracują tylko założyciele: Pani Martyna Taniguchi, Pan Ken’ichiro Watanuki oraz Pani Aleksandra Watanuki. Kolejni pracownicy byli zatrudniani kilka lat później… Poza właścicielami, którzy oczywiście są też i pracownikami, najstarsza stażem koleżanka pracuje u nas od 15 lat.

5. Jak wygląda Wasza codzienność w wydawnictwie?
Codzienność to duża ilość zadań, ale bardzo różnorodnych i ciekawych, trudno się nudzić 🙂 Każdy dzień stawia przed nami nowe, często niespodziewane zadania i wyzwania. Można powiedzieć, że codziennie się czegoś uczymy. Ciągle napotykamy nowe wyzwania, choć jest też sporo czynności rutynowych. Niektóre etapy pracy są bardzo żmudne, trudne, wymagają dużej cierpliwości i uwagi. Mowa tu o każdym właściwie stanowisku pracy (grafice, księgowości, pracy w magazynie czy sklepiku), jednak każda nowa manga, czy sukces w jej sprzedaży traktowane są przez nas często jako osobiste sukcesy. To przynosi nam wiele radości. Podobnie jak uznanie fanów. Pracę traktujemy nie tylko jako pracę (to przede wszystkim), ale także jako przyjemność.
Oczywiście zdarzają się też sytuacje konfliktowe, ale staramy się w miarę szybko dochodzić do porozumienia zarówno między sobą jak i z kontrahentami. Wielu z nas traktuje mangi i ich tworzenie jako pasję!

6. Kiedyś kupowałem mangi tylko od JPF, manga, która przyciągnęła mnie do Waneko to było GTO. Wówczas liczba tytułów między wami była podobna, obecnie jeśli chodzić o liczbę tytułów Waneko bije JPF na głowę. Czy moglibyście przybliżyć, w jaki sposób do tego doszło? Czy rynek w Polsce po prostu stał się bardziej chłonny niż np. 15 lat temu i mang po prostu schodzi więcej, robiąc miejsce także dla innych wydawnictw? Może był jakiś przełomowy moment, rok? Może to efekt wprowadzenia jakiegoś planu? Efektem była też (a może przyczyną?) większa załoga?
Bardzo ważnym momentem w istnieniu naszej firmy było zdobycie przez nas licencji na „Kuroshitsuji”. Wcześniejsze nasze tytuły nie sprzedawały się tak dobrze, więc ta pozycja dała nam przysłowiowego „wiatru w żagle” . Od tamtej pory przez wiele kolejnych lat zwiększaliśmy ilość wydawanych tytułów, aż do momentu gdy stwierdziliśmy, że kilkanaście pozycji miesięcznie jest w sam raz 🙂 Udaje nam się wydawać bez większych przeszkód tyle mang dzięki bardzo dobrze zaplanowanemu procesowi produkcji i naprawdę wytężonej pracy redaktorów, korektorów, tłumaczy i edytorów. Nie do przecenienia jest również praca kolegów i koleżanek w sklepie internetowym oraz w magazynie, gdzie dystrybuowane są również zamówienia hurtowe.

7. Jak można się dostać do Waszego wydawnictwa?
Jeśli chodzi o pracę w magazynie i sklepie Waneko to najlepiej zgłosić się podczas rekrutacji, które czasem ogłaszamy na naszej stronie. Aplikując na inne stanowiska (np. Grafik, korektor, tłumacz) najlepiej wysłać CV na waneko@waneko.pl. Takie wiadomości trafiają do koleżanki, która magazynuje je i w razie zapotrzebowania na nowych pracowników, odpowiada na nie, informując aplikującego o pracę o naszych wymaganiach i objaśniając po kolei jak będzie wyglądała współpraca.

8. Czy wydawnictwo Waneko jest jak jedna wielka rodzina czy nie do końca wszyscy się znają?
W dużej mierze jak rodzina. Spędzamy ze sobą ogrom czasu w biurze, a bywa i tak, że wychodzimy gdzieś razem na „kawkę”, „piwko” czy inny obiadek. Organizujemy sobie wspólnie czas wolny. Oczywiście, jeśli pojawia się nowy pracownik, to staramy się, aby szybko poczuł się jak u siebie 🙂

9. Gdybyście mogli zatrudnić jedną z postaci z wydanych przez Was mang, kto by to był i dlaczego?
Sebastian Michaelis z Kuroshitsuji! Czy trzeba to wyjaśniać? 🙂 Idealny demon do pracy w wydawnictwie! Zrobi dziesięć rzeczy naraz z niezwykłą szybkością i precyzją!

10. Czy wszyscy w wydawnictwie są zafascynowani kulturą japońską ?
Tak. Jeśli nie samą kulturą japońską, to popkulturą, w tym mangą i anime. Wszyscy chcieliśmy pracować w Waneko ze względu na nasze zainteresowania. Dodatkowo wielu naszych pracowników aktywnie uczy się języka japońskiego, już nawet z pewnymi sukcesami.

11. Czy jest w wydawnictwie osoba, która przeczytała przynajmniej połowę wydanych przez Was tytułów? Jeżeli nie, to kto przeczytał ich najwięcej?
Prawie każdy z ekipy ma przeczytane wszystko z naszego wydawnictwa! 😀

12. Czytacie wydane przez was mangi? Zdarzają się takie sytuacje, że wydajecie bez wcześniejszej znajomości treści książki?
Nie zaryzykowalibyśmy wydania czegoś, czego zupełnie byśmy nie znali. Zawsze staramy się choć trochę zapoznać z tytułem, a w niektórych przypadkach i z autorem (a dokładniej z jego poprzednimi dziełami, aby wiedzieć, czego się spodziewać po jego twórczości). Zwracamy też uwagę na opinie polskich fanów na temat mangi, którą planujemy wydać.

13. Wydaliście wiele tytułów, a jak czytelnicy domyślają się, niektórzy wiedzą, autorzy bywają strasznie kapryśni. Z którym twórcą mieliście najwięcej problemów? Opiszcie nieco pracę z tym wymagającym/kapryśnym mangaką.
Nie jest tajemnicą, że wymagającym twórcą jest autorka „Sekaiichi Hatsukoi” – Pani Shungiku Nakamura, która sama zatwierdza materiały do swoich mang, przez co (a raczej przez natłok pracy i brak czasu autorki) pojawiają się opóźnienia w akceptacjach. Autorka nie zgadza się również na żadne materiały marketingowe (żadnych banerów elektronicznych, zakładek czy ulotek!) ani reklamy. No i oczywiście jest jeszcze kwestia wydawania kolejnych tomów – kolejny tom „Sekaiichi Hatsukoi” możemy wydać dopiero po roku od premiery japońskiej tego tomu…
Dość trudno pracowało nam się również z Panią Ai Yazawą, autorką „Paradise Kiss”.

14. Wielu czytelników zastanawia się czemu wydawnictwa mangowe nie za często wydaja LN’ki. Zapewne nie są tak popularne, jak mangi. Jak myślicie, czemu nie cieszą się taka popularnością, jak mangi?
Wiele osób prosi o wydanie różnych LIGHT NOVEL, jednak tych czytelników jest o wiele mniej niż odbiorców mangi. Możliwe, że ilość tekstu odstrasza wiele osób. Z drugiej strony koszty wydania LN’ek są wyższe niż mang z powodu opłat za tłumaczenie. Korelacja tych dwóch czynników sprawia, że wydawnictwa nie sięgają tak chętnie po tego typu książki.

15. Mangi zamawiacie i tłumaczycie z Japonii czy z angielskich wersji?
Oczywiście, że z wersji japońskich! Ale nie „zamawiamy”. Nie możemy tak po prostu zamówić sobie tomików i nad nimi pracować. Najpierw trzeba złożyć ofertę, potem poczekać na licencję (jej zdobycie nie zawsze jest proste) i najczęściej kupić materiały, dopiero wtedy bierzemy się za pracę nad danym tytułem, a zatem wybieramy tłumacza i zlecamy mu przetłumaczenie tekstu mangi, zaś sami zajmujemy się pracą graficzną, marketingiem i włączamy kanały dystrybucyjne.

16. Czy każda manga ma taki sam nakład? Czy to zależy od różnych czynników, np. popularność danej mangi w Japonii?
Nakłady naszych mang są różne. Wpływa na to wiele czynników, ale nie jest to popularność danej mangi w Japonii. Dlaczego? Ponieważ są mangi w Japonii niesamowicie popularne, sprzedające się w przeolbrzymich ilościach, a w Polsce ludzie nie są nimi aż tak zainteresowani. Zbyt wiele różni nasz rynek od rynku japońskiego, czy nawet amerykańskiego… W sumie od francuskiego i niemieckiego też… 🙁

17. Dlaczego nie robicie dodruków mang, które nie mają np. pierwszego tomu serii?
Robimy 🙂 Tylko wy tego nie zauważacie. Dodruki robimy tak, aby dana pozycja była non stop dostępna, więc nawet nie zauważacie, że pierwszy nakład się wyczerpał. Jeśli nie robimy dodruków jakiejś serii oznacza to, że wyprzedajemy ją, ponieważ zainteresowanie danym tytułem spadło i dodruki są po prostu nieopłacalne. Niestety nie stać nas na to, żeby magazynować i ciągle dystrybuować serię, która od dłuższego czasu przynosi straty.

19. Planujecie w przyszłości wydawać w twardej oprawie? (jeśli już jakiś tytuł dostał u was twardą oprawę to proszę o wybaczenie)
Tak 🙂 Wydaliśmy już „Do Adolfów”, „Ayako”, „Utsuborę” i szykujemy „MW”. W przyszłości być może pojawią się inne tytuły wydane w ten sposób.

20. Co sądzicie o e-mangach? Wiem że wprowadzacie to powoli ale wanekowskie e-mangi jak każde inne w Polsce aktualnie mają dość duże opóźnienia (w porównaniu do wersji papierowej, chodzi mi o to ze są wydawane dopiero jakiś czas po papierowych tomikach)
E-manga nie jest jeszcze w Polsce opłacalna. Fani przywiązani są do wydań papierowych, kolekcjonują je. Dotychczas ceny wydań elektronicznych, ze względu na stawkę VAT, były mało atrakcyjne. Zobaczymy czy teraz się to zmieni 🙂 Dlatego wybór tytułów e-mangowych jest mniejszy i dodawanie ich do naszej oferty trwa dłużej niż w przypadku wydań papierowych. Planujemy jednak stale poszerzać naszą ofertę e-mangi.

21. Czy bardzo (jak bardzo) irytują was prośby fanów o tytuł X (mega niszowy, zbyt stary/zbyt nowy/z innych powodów nie-do-wydania-w-Polsce)? Czy takie prośby nauczyliście się omijać wzrokiem w komentarzach czy macie w redakcji specjalna półkę z melisą na takie okazje?
Nie irytują nas takie prośby. Wiele z takich tytułów to również nasze ulubione. Niestety… zdajemy sobie sprawę z tego, że ich sprzedaż byłaby zbyt niska, aby rozważać wydanie. Staramy się odpisać z informacją, że nie mamy tego tytułu w planach, wzdychamy, wycieramy łezkę z kącika oka i wracamy do pracy…

22. Jaki był klucz dobierania mang na 20-lecie wydawnictwa. Bo takie FB, CCS i MKR to ja rozumiem – czytelnicy ględzili 20 lat to wyględzili. Ale takie Utsubora? Co toto i skąd toto?
Na 20-lecie Waneko wybraliśmy tytuły, które chcieliśmy sami zobaczyć na naszym rynku. Wy również, na urodziny, chcielibyście sprawić sobie jakiś prezent, prawda? Świetne historie od ulubionych autorów. Tytuły, które niosły ze sobą pewne ryzyko, ale chcielibyśmy je wydać. Bądź jak w przypadku Kawaii Scotland LN – chcieliśmy spróbować czegoś dla nas nowego. A „Utsubora”? „Utsubora” wcale nie jest randomowym wyborem. To autorka z którą już pracowaliśmy wydając jej utwory Boys Love („Koledzy z klasy”, „Absolwenci”, „Sora i Hara” oraz „O.B.”), o niesamowicie ciekawej kresce i nietuzinkowym prowadzeniu narracji. Uważamy, że jej prace są ciekawe i oryginalne, opowiadające często o skomplikowanej ludzkiej psychice i niemniej poplątanych relacjach międzyludzkich. „Utsubora” jest historią wielopoziomową, bawiącą się naszym postrzeganiem i psychiką. Dlatego zdecydowaliśmy, że to właśnie ten tytuł Pani Asumiko Nakamury wydamy na nasze 20-lecie w twardej oprawie.

23. Czy będzie kiedyś meetup waneko z fanami?
Nie wykluczamy takiej opcji w przyszłości, jednak obecnie nie mamy tego w planach. Jeśli jednak chcecie się zobaczyć z przedstawicielami Waneko to jesteśmy na wielu konwentach i festiwalach w Polsce! Na wielu z nich mamy własne panele, a jeśli nawet nie, to zawsze zapraszamy na pogaduchy na stoisko 🙂

24. Co sprawia wam jako firmie najwięcej trudności przy wydaniu jednego tomu/jednej serii?
To zależy od dnia, problemu, układu planet i wydawnictw rodzimych 🙂 Bywają serie, które mają szczęście i wszystko idzie przy nich gładko, ale zdarza się, że wydawca rodzimy narzuca takie wymagania, że praca nad daną serią się wydłuża, bądź jest znacznie trudniejsza. Innym razem posypie nam się drukarnia, bądź coś zawiedzie w dystrybucji. Bywa, że ktoś z pracowników z jakiegoś powodu nie zdąży oddać pracy, np. poważnie się rozchoruje (mieliśmy tak podczas produkcji nowelek NGNL)… a czasem sprzęt, na którym pracujemy i zawiedzie w najmniej oczekiwanym momencie!

25. Jakie były reakcje drukarni z którymi współpracujecie, kiedy wydawaliście pierwsze mangi o tematyce BL?
Nikt nie miał pytań 🙂 No może poza jednym panem, który przeglądał z zainteresowaniem pierwsze tomy „Love Stage”, do momentu, aż koledzy z drukarni uświadomili go, że tam się mizia dwóch chłopców. Zdezorientowany Pan myślał, że współpracownicy sobie z niego żartują i dopytywał nas czy to prawda. W końcu musiał uwierzyć 🙂

26. Jak wyglądają Wasze relacje z drukarnią? Czy zdarzało się, żeby któryś z tamtejszych pracowników zgłaszał jakieś obiekcje odnośnie treści wydawanych przez Was mang, np. w kwestii przemocy, golizny, etc.?
Szczęśliwie nam nigdy nie zdarzyło się coś takiego. Pracownicy drukarni raczej nie ingerują w to, co drukują (chyba, że zauważą, jakiś błąd w druku czy błąd techniczny, który wystąpił u nas), np. rozpikselowane kadry). Czasem w niektórych sklepach poza mangowych dopytują, czy na pewno klasyfikacja wiekowa jest taka, jaką im przekazaliśmy, bo komiks, sądząc po opisie, wydaje się być skierowany do dojrzalszego czytelnika.

27. Z tego co wiem, do outletu trafiają jedynie egzemplarze z mniejszymi defektami. Pamiętam jednak przypadki, gdzie wszystkie tomiki/obwoluty zostały błędnie wydrukowane, co powodowało opóźnienia w premierze tytułu. Czy wiecie, co później dzieje się z całym “uszkodzonym” towarem?
Książki zwracane są do drukarni, a potem… oddawane na makulaturę.

28. Jeśli wydajecie tytuł o tematyce erotycznej, oznaczacie na okładce 18+, cena jest ponad 20 zł, to dlaczego cenzurujecie sceny dla dorosłych?
To nie my cenzurujemy tytuł. Każda plamka na rysunkach tego typu jest tworzona przez autora. Nie możemy w to ingerować. My sami nic nie nakładamy. (Po co mielibyśmy to robić?) Dla przykładu w „Therapy Game” nie ma żadnych kropek/paseczków/kwadracików, czy innych form cenzury, ponieważ nie było tej cenzury w kupionych materiałach. Tam gdzie ta cenzura jest, musi pozostać.

29. Ciekawi mnie temat kształtowania się cen komiksów z kraju kwitnącej wiśni. Średnio jeden tomik w standardowym wydaniu osiąga cenę 20 zł, co tak właściwie składa się na tę cenę poza materiałami wykonania jak papier i druk? Uważacie, że komiks w Polsce jest drogi czy tani? Ceny te mogłoby być niższe, biorąc pod uwagę np. dofinansowania dla wydawnictw od państwa? (już tak poza pytaniem, serduszko boli kiedy wydania zbiorcze DC i Marvela to 100 zł albo i więcej)
Na cenę tomiku składa się m.in. cena licencji, materiałów, pracy DTP, tłumacza, korekt, przygotowanie do druku, druk (sama usługa, jak i materiały w niej użyte) i dystrybucja. Niestety ceny wciąż idą w górę. Drożeje głównie papier, ale również i druk. A to dopiero początek. Czy dofinansowanie to dobry pomysł? Ma on swoje dobre strony, ale, niestety również minusy i tych jest więcej. Nadal staramy się walczyć i nie podnosić cen, ale mamy coraz mniej możliwości 🙁

30. Czy wydawnictwo, prócz kotów, lubi także leniwce?
Oczywiście! Nawet bardzo! Zresztą uwielbiamy wszystkie zwierzaki!<3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.